,

Wywiad z Most Powerful Poland

Wielu z najpotężniejszych są również jednymi z najbystrzejszych umysłów w polskim golfie. W rzeczywistości niektórzy znajdują się na naszej liście (PGA Awards) po części ze względu na ich wnikliwość i umiejętność przewidywania przyszłości.

Ostatnio spotkaliśmy się z Panem Williamem Siwkiem właścicielem pola golfowego „Postołowo Golf & Country Club” .

Jakie są Pana zdaniem największe wyzwania stojące przed polską branżą golfową?

 

Każdy dobrze pracujący mechanizm składa się z wielu elementów stanowiących o jego efektywności, podobnie jest z Golfem w Polsce. Jest kilka niezałatwionych spraw oraz potrzeba jakościowego przewartościowania sposobu zarządzania.

Do pierwszej kategorii należy z pewnością niezałatwiona kwestia opodatkowania pół golfowych podatkiem od nieruchomosci, daniny idącej w setki tysięcy złotych rocznie, która wpływa na wysokość green fee golfistów. Pola golfowe nie są fabrykami, aby płacić takie sumy, a golfiści płacą z tego powodu za grę niewspółmiernie dużo w stosunku do poziomu zarobków.

Druga kategoria to konieczność przejścia na profesjonalny sposób zarządzania Polskim Związkiem Golfa. Dotychczas Związek zarządzany był za wyjątkiem jednej kadencji dyletancko. Żaden polski golfista płacący składki nie ma żadnej korzyści z faktu, że PZG generuje pod koniec roku 500.000 PLN nadwyżki budżetowej. Mając 500T można przecież pożyczyć dalsze np. 2 miliony, stworzyć mocną drużynę młodzieżową, zatrudniając kwalifikowanych trenerów oraz wystartować szeroko zakrojoną kampanię, propagującą golf wśród polskiego społeczeństwa. Po kilku latach kredyt się sam spłaci, rzesza golfistów zwielokrotni, a wysokość składek być może spadnie itd…

 

Podczas gdy golf cieszy się rosnącą popularnością, jaka część tej popularności będzie miała charakter długoterminowy?

 

Z moich doświadczeń wynika, że jak już ktoś zacznie grać w golfa, to przy nim zostaje. Trudno o dyscyplinę, która ukradnie SHOW golfowi. Z reguły wielu żałuje, że tak późno zaczęli grać. Ivan Lendl, który zakończył zawodową karierę tenisową w wieku 33 lat, jako aktywny tenisista twierdził, że golf to dyscyplina dla rentierów. Po tenisie przyszedł golf, a złośliwy dziennikarz przypomniał mu te słowa… na co Lendl: „Dalej tak twierdze i żałuję, że tak późno przeszedłem na emeryturę”.

 

Jakie Pana zdaniem, są najważniejsze podstawy niezbędne do wspierania, pielęgnowania i utrzymywania zainteresowania i lojalności nowych golfistów?

 

Dobra i nienadęta atmosfera w Klubach golfowych. Pamietam początki, kilka lat straciliśmy, aby zrozumieć problem i skorygować pare rzeczy zaimportowanych 1:1 z „wyższych” kultur golfowych. Te czasy minęły i mam nadzieję, że pojęcie „lęk progowy” jest dla każdego golfowego nowicjusza pojęciem obcym.

 

Proszę o przemyślenia na temat trendów lub zmian, z którymi będzie musiała się zmierzyć polska branża golfowa w nadchodzącym roku?

 

Trendy to zwykle sprawa dłuższa niż rok i są kreowane na zewnątrz w skali makro. Uważam, że R&A poczyniło wiele istotnych zmian na korzyść. Na naszym podwórku pojawiła się szansa wytworzenia dobrego momentum dla golfa dzięki sukcesom Adriana Meronka. Trochę mi to przypomina okres sukcesów Wojtka Fibaka, a później Boris’a Beckera, po których nastąpił boom tenisowy w Polsce i Niemczech. To uniwersalna sprawdzona reguła. Dobrze by się stało, aby podobnie było z golfem. Jestem pewny, że w naszym kraju jest grupa osób wiedząca, jak tego dokonać.